Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia Muzeum Miasta Malborka prowadzi lekcje muzealne pt. "Tradycje bożonarodzeniowe dawnego Malborka" dla przedszkolaków i uczniów klas I-III szkół podstawowych. Zajęcia odbywają się w ramach XXXIV Festiwalu Boże Narodzenie w Sztuce.
W czwartek, 5 grudnia uczestników warsztatów odwiedził burmistrz Marek Charzewski, który wspólnie z dziećmi z klasy II c ze Szkoły Podstawowej nr 3 szukał Marianka, pomagał przy wykonywaniu witraży do szopki z widokiem Ratusza Staromiejskiego oraz wręczył dzieciom drobne prezenty.
Gościem specjalnym był również rycerz Marianek, czyli oficjalna maskotka Malborka, który wzbudził duże zainteresowanie dzieci i razem z burmistrzem rozdawał upominki.
Lekcje prowadzi dyrektor Muzeum Tomasz Agejczyk. Na wstępie opowiada o dawnych tradycjach, które były pielęgnowane przed wieloma laty w naszym mieście. Dowiadujemy się między innymi, że tradycyjnym miejscem sprzedaży choinek były plac przed kościołem św. Jana (przed pomnikiem plebiscytowym). Zakup choinki jako zadanie odpowiedzialne, spoczywał na głowie rodziny, czyli tacie. Choinkę przystrajano głównie smakołykami: owocami, piernikami, marcepanem i cukierkami w błyszczących sreberkach. Oprócz słodyczy wieszano też na drzewku szyszki i orzechy włoskie pomalowane złotą farbą a z papieru wycinano gwiazdy, z wydmuszek jaj powstawały aniołki i ptaki z pękatymi brzuszkami, a ze słomy – zabawki choinkowe i łańcuchy. Szklane ozdoby choinkowe wyprodukowano po raz pierwszy w roku 1848 w hucie szkła w małej wiosce Lauscha w Turyngii (wschodnie Niemcy).
Podobnie jak teraz, św. Mikołaj przychodził w nocy z 5 na 6 grudnia. Zwykle wkładał pod poduszkę lub do ustawionych przy łóżku butów podarki. Św. Mikołaj sprawdzał dokładnie, czy buty są czyste, bo jeśli nie, to zamiast podarków zostawiał zgniły ziemniak lub grudkę węgla.
Szczególnym ciastem regionu pruskiego był marcepan wypiekany w domach, a także sprzedawanym w cukierniach i sklepach, chętnie jedzono także placek prochowy, czyli dzisiejszą babkę oraz makowiec.
Ciekawostką jest, że po kolacji wigilijnej zaczynały się wróżby. Spod obrusa wyciągano słomki. Jeżeli trafiła się jasna, pannę czekało szczęście i szybkie wyjście za mąż. Z kolei ciemna, złamana słomka oznaczała chorobę lub śmierć. Do portfela chowano zaś łuskę karpia, która miała gwarantować powodzenie i dostatek w finansach w całym nowym roku.
Ważnym elementem przedświątecznych przygotowań były szopki. Przez cały rok zadaniem dzieci było zbieranie zużytych zeszytów, których okładki były trochę grubsze niż karton. Z materiału tego w okresie przedświątecznym wycinano scenki ze świętą rodziną, ozdabiając figurki kolorowymi papierami. Gotowe szopki stawiano później na parapecie okiennym i podświetlano z tyłu świeczką.
Wykonanie takiej szopki jest też zadaniem dla uczestników świątecznych lekcji muzealnych. Innym zadaniem jest sklejenie jak najdłuższego łańcucha na choinkę.
Gościem specjalnym był również rycerz Marianek, czyli oficjalna maskotka Malborka, który wzbudził duże zainteresowanie dzieci i razem z burmistrzem rozdawał upominki.
Lekcje prowadzi dyrektor Muzeum Tomasz Agejczyk. Na wstępie opowiada o dawnych tradycjach, które były pielęgnowane przed wieloma laty w naszym mieście. Dowiadujemy się między innymi, że tradycyjnym miejscem sprzedaży choinek były plac przed kościołem św. Jana (przed pomnikiem plebiscytowym). Zakup choinki jako zadanie odpowiedzialne, spoczywał na głowie rodziny, czyli tacie. Choinkę przystrajano głównie smakołykami: owocami, piernikami, marcepanem i cukierkami w błyszczących sreberkach. Oprócz słodyczy wieszano też na drzewku szyszki i orzechy włoskie pomalowane złotą farbą a z papieru wycinano gwiazdy, z wydmuszek jaj powstawały aniołki i ptaki z pękatymi brzuszkami, a ze słomy – zabawki choinkowe i łańcuchy. Szklane ozdoby choinkowe wyprodukowano po raz pierwszy w roku 1848 w hucie szkła w małej wiosce Lauscha w Turyngii (wschodnie Niemcy).
Podobnie jak teraz, św. Mikołaj przychodził w nocy z 5 na 6 grudnia. Zwykle wkładał pod poduszkę lub do ustawionych przy łóżku butów podarki. Św. Mikołaj sprawdzał dokładnie, czy buty są czyste, bo jeśli nie, to zamiast podarków zostawiał zgniły ziemniak lub grudkę węgla.
Szczególnym ciastem regionu pruskiego był marcepan wypiekany w domach, a także sprzedawanym w cukierniach i sklepach, chętnie jedzono także placek prochowy, czyli dzisiejszą babkę oraz makowiec.
Ciekawostką jest, że po kolacji wigilijnej zaczynały się wróżby. Spod obrusa wyciągano słomki. Jeżeli trafiła się jasna, pannę czekało szczęście i szybkie wyjście za mąż. Z kolei ciemna, złamana słomka oznaczała chorobę lub śmierć. Do portfela chowano zaś łuskę karpia, która miała gwarantować powodzenie i dostatek w finansach w całym nowym roku.
Ważnym elementem przedświątecznych przygotowań były szopki. Przez cały rok zadaniem dzieci było zbieranie zużytych zeszytów, których okładki były trochę grubsze niż karton. Z materiału tego w okresie przedświątecznym wycinano scenki ze świętą rodziną, ozdabiając figurki kolorowymi papierami. Gotowe szopki stawiano później na parapecie okiennym i podświetlano z tyłu świeczką.
Wykonanie takiej szopki jest też zadaniem dla uczestników świątecznych lekcji muzealnych. Innym zadaniem jest sklejenie jak najdłuższego łańcucha na choinkę.