Jak mówią ci, którzy go słyszeli, śpiewa prosto z serca. Choćby dlatego warto posłuchać Tomasza Filipczaka, który zaprezentuje wiele muzycznych standardów. Koncert odbędzie się 28 kwietnia (sobota) o godz. 20 w malborskiej Alternatywie, ul. Grunwaldzka 16-18. Wstęp na koncert kosztuje „wrzutę do kapelusza” artysty.
- Na początku oklepany już tekst, czyli „śpiewam od kiedy pamiętam”, ale... taka jest prawda – przyznaje Tomasz Filipczak. - Moje pierwsze spotkanie z blues-rockiem to oczywiście standardowo pub, koledzy, gitary i całe noce spędzone z muzyką. To nakręciło mnie na mój pierwszy zespół Manitou. Nazwa nie jest tu bez znaczenia, gdyż podziwiam Indian za ich duchowość, szczerość i prostotę życia.
Jak mówi artysta, pierwsze kroki zespołowe były dla niego nauką i ukierunkowały postrzeganie świata i muzyki.
- Z Manitou zagraliśmy wiele koncertów, przeglądów i festiwali. Moim najważniejszym był festiwal ku pamięci Ryszarda Riedla, odbywający się jeszcze wtedy w Tychach. Dorosłe życie zweryfikowało mocno skład zespołu i wobec dalszych zmagań muzycznych zostałem sam.
Nieco późniejszą życiową przygodą był udział w programie telewizyjnej Dwójki „Szansa na sukces” z udziałem Beaty Kozidrak.
- Po tym telewizyjnym występie zostałem zaproszony do współpracy z rockowym zespołem Spider (powstałym w roku 1986 w Stalowej Woli), który to reaktywował się w Paryżu. W efekcie współpracy została wydana płyta „Z Paryża”. Tęsknota za domem i rodziną skłoniła mnie jednak do powrotu do kraju – przyznaje Tomasz Filipczak.
W Polsce czekało już na niego miejsce w blues–rockowej formacji Gif Noise z Bielska – Białej, rodzinnego miasta muzyka.
Z Gif Noise również nagrałem płytę, która – niestety - nigdy nie została wydana – mówi artysta. Za to w 2016 r. zdecydował się na udział w innym telewizyjnym show, czyli „The Voice of Poland”.
- Jako najstarszy uczestnik programu, bluesman z głęboko zakorzenionymi ideałami o prawdzie w muzyce i życiu, nie byłem podatnym produktem do komercyjnej maszynki – mówi Filipczak. - Po programie chęć pomocy i współpracy wyraził Andrzej Rosa, dyrektor Królewskiej Orkiestry Symfonicznej z Warszawy, z którą to mam zaszczyt czasem wystąpić. Na chleb zarabiałem jednak montując ogrody zimowe, co wiązało się z tym, iż cały czas spędzałem w delegacjach, najczęściej poza granicami kraju, co praktycznie uniemożliwiało mi spełnienie się muzycznie i przekazanie ludziom tego co w sercu i duszy gra. Dobry los sprawił, że na jakiś czas muszę się powstrzymać od cięższych prac, więc upatruję w tym możliwości zajęcia się tym, co naprawdę kocham robić, czyli śpiewaniem dla ludzi. Często słyszę opinię, że śpiewam jak Rysiek Riedel. Nie lubię porównań, ale w tym wypadku mogę być chyba dumny i szczęśliwy, gdyż bardzo cenię tego legendarnego już wokalistę za charyzmę i ogromny przekaz płynący z jego tekstów. Nie powinienem więc chyba marnować daru jaki otrzymałem od Najwyższego. Staram się więc, by dać swoim słuchaczom sporo przyjemności, jak również refleksji i zadumy nad swoim jednym jedynym życiem. Mówią, że śpiewam prosto z serca...
Czy tak jest faktycznie, będzie się można przekonać 28 kwietnia (sobota) o godz. 20, gdyż Tomasz Filipczak wystąpi w malborskiej Alternatywie, ul. Grunwaldzka 16-18.
Jak mówi artysta, pierwsze kroki zespołowe były dla niego nauką i ukierunkowały postrzeganie świata i muzyki.
- Z Manitou zagraliśmy wiele koncertów, przeglądów i festiwali. Moim najważniejszym był festiwal ku pamięci Ryszarda Riedla, odbywający się jeszcze wtedy w Tychach. Dorosłe życie zweryfikowało mocno skład zespołu i wobec dalszych zmagań muzycznych zostałem sam.
Nieco późniejszą życiową przygodą był udział w programie telewizyjnej Dwójki „Szansa na sukces” z udziałem Beaty Kozidrak.
- Po tym telewizyjnym występie zostałem zaproszony do współpracy z rockowym zespołem Spider (powstałym w roku 1986 w Stalowej Woli), który to reaktywował się w Paryżu. W efekcie współpracy została wydana płyta „Z Paryża”. Tęsknota za domem i rodziną skłoniła mnie jednak do powrotu do kraju – przyznaje Tomasz Filipczak.
W Polsce czekało już na niego miejsce w blues–rockowej formacji Gif Noise z Bielska – Białej, rodzinnego miasta muzyka.
Z Gif Noise również nagrałem płytę, która – niestety - nigdy nie została wydana – mówi artysta. Za to w 2016 r. zdecydował się na udział w innym telewizyjnym show, czyli „The Voice of Poland”.
- Jako najstarszy uczestnik programu, bluesman z głęboko zakorzenionymi ideałami o prawdzie w muzyce i życiu, nie byłem podatnym produktem do komercyjnej maszynki – mówi Filipczak. - Po programie chęć pomocy i współpracy wyraził Andrzej Rosa, dyrektor Królewskiej Orkiestry Symfonicznej z Warszawy, z którą to mam zaszczyt czasem wystąpić. Na chleb zarabiałem jednak montując ogrody zimowe, co wiązało się z tym, iż cały czas spędzałem w delegacjach, najczęściej poza granicami kraju, co praktycznie uniemożliwiało mi spełnienie się muzycznie i przekazanie ludziom tego co w sercu i duszy gra. Dobry los sprawił, że na jakiś czas muszę się powstrzymać od cięższych prac, więc upatruję w tym możliwości zajęcia się tym, co naprawdę kocham robić, czyli śpiewaniem dla ludzi. Często słyszę opinię, że śpiewam jak Rysiek Riedel. Nie lubię porównań, ale w tym wypadku mogę być chyba dumny i szczęśliwy, gdyż bardzo cenię tego legendarnego już wokalistę za charyzmę i ogromny przekaz płynący z jego tekstów. Nie powinienem więc chyba marnować daru jaki otrzymałem od Najwyższego. Staram się więc, by dać swoim słuchaczom sporo przyjemności, jak również refleksji i zadumy nad swoim jednym jedynym życiem. Mówią, że śpiewam prosto z serca...
Czy tak jest faktycznie, będzie się można przekonać 28 kwietnia (sobota) o godz. 20, gdyż Tomasz Filipczak wystąpi w malborskiej Alternatywie, ul. Grunwaldzka 16-18.